Ostatnio na Blipie miałem okazję wrócić do czegoś, co już kiedyś opisywałem – zablokowania opcji restartu po instalacji poprawek w Windows.
A wróciłem do tematu, bo po pierwsze pojawiła się znowu wypowiedź typu:
Ale po drugie, od razu po niej posypały się wypowiedzi innych użytkowników, którzy sugerowali i radzili, aby wyłączyć aktualizacje automatyczne. Jak pisałem w moim poprzednim poście – uważam, to za najgorszą możliwą radę i tak też odpisałem kilku osobom.
Dyskusja o zasadności automatyki poprawek
Ale chwilę później zacząłem ciekawą dyskusję (choć niestety ograniczoną do blipowych 160 znaków) z Piotrem Mikołajskim (nick: sithian), który zaczął mnie przekonywać, że wyłączenie automatycznej aktualizacji to wcale nie taki zły pomysł.
I o ile nadal nie zgadzam się z takim podejściem, o tyle zdanie Piotra i jego specyficzna sytuacja/wiedza/podejście jest moim zdaniem istotne. Dlatego postanowiłem dopisać kilka zdań rozszerzenia do mojego poprzedniego postu.
Dla kogo ma to zastosowanie?
To co pisałem o automatycznych aktualizacjach uważam, że sprawdza się w 95% przypadków użytkowników domowych. A do takich kierowałem mój poprzedni post + takim zazwyczaj odpowiadam na Blipie (czy w innych miejscach).
Takie osoby zazwyczaj mają średnie pojęcie o systemie operacyjnym, czym jest aktualizacja systemu, jak działa i co powoduje a czego nie. Dla takich osób wyłączenie automatycznych poprawek to moim zdaniem – proszenie się o problemy. A co ciekawe, później zazwyczaj pojawiają się zarzuty w stosunku do Microsoft ile to śmieci system nałapał + jaki to dziurawy jest.
Dlatego tu nadal podtrzymuje moje zdanie, że dla takich osób aktualizacje automatyczne to najlepsze możliwe wyjście, a conajwyżej proponuję (żeby już tyle nie kląć co miesiąc) wyłaczyć sobie restart komputera po instalacji poprawek – i o tym jak to zrobić pisałem kiedyś.
Dla kogo może to nie mieć zastosowania?
W tą grupę wpadł mi własnie m.in. Piotr, który (jak się okazało po dłuższej dyskusji) jest osobą o sporej wiedzy i świadomości tego czym są, a czym nie są aktualizacje automatyczne. Piotr powiedział mi, że jest osobą, która owszem korzysta z poprawek, ale nie instaluje ich automatycznie.
Po prostu co miesiąc rzuca okiem na to, co system mu proponuje zainstalować i sam decyduje co faktycznie pojawi się u niego w systemie, a co nie. I takie rozwiązanie też uważam za rozsądne, o ile oczywiście właściciel takiego komputera wie co robi i robi to z pełną premedytacją i świadomością wszelkich konsekwencji.
Do tej grupy oczywiście wpada też zdecydowana większość środowisk firmowych (zwłaszcza dużych), w których też oczywiście instalacja automatyczna może skończyć się paroma problemami. Ale ten poprzedni post zdecydowanie NIE był do administratorów systemów IT w firmie. Oni (Wy) wiedzą jak powinno się postępować z poprawkami do systemów i jak powinna wyglądać ich instalacja.
I to chyba tyle, co chciałem od siebie dodać (dziękując jednocześnie raz jeszcze Piotrowi za ciekawą dyskusję i zmobilizowanie mnie do napisania kilku dodatkowych słów na temat aktualizacji automatycznych).
Jeśli ktoś z Was chciałby coś dodać do moich przemyśleń, lub może w ogóle się z nimi nie zgadza – to ja z chęcią przeczytam to w Waszych komentarzach.
PS. O konkursie i jego rozwiązaniu nie zapomniałem. Postaram się to zrobić jutro, bo jednak ostatnio znowu czas mnie przerasta…