Po konferencji TechReady pomyślałem, że przydałoby się powiedzieć Wam o tym jak być zadowolonym z konferencji Microsoft w Polsce – czyli Microsoft Technology Summit 2009.
W moim poście (który miałem napisać po powrocie z USA) uprzedził mnie Grzesiek Tworek. Rewelacyjnie opisał to na co powinniście zwrócić uwagę.
Pozwolę sobie tylko powtórzyć to co ja uważam za najważniejsze (i oczywiście zachęcam do przeczytania tego co Grzesiek napisał).
Moje Best Practices
A dlaczego niby mogę mieć rację? Bo miałem przyjemność brać już udział w wielu dużych konferencjach:
- 3x MIcrosoft Technology Summit (w Polsce)
- 2x TechEd Europe (w Barcelonie)
- 2x TechReady (w USA)
Na tej podstawie wyrobiłem sobie zdanie jak brać udział w takich konferencjach, żeby później nie narzekać na nie (co zdarzało mi się czasem) tylko wynieść z nich to co najlepsze.
Dobór sesji
Dobór sesji to faktycznie kluczowa sprawa. W końcu na konferencję idziemy głównie dla sesji i prelegentów.
I wiem jak strasznie ciężko się odzwyczaić od nawyków – czyli pójścia na sesje z tematu, który znamy i który chcemy pogłębić. Pewnie w 90% przypadków będziecie z tego średnio zadowoleni.
Staram się (już od Barcelony, a najbardziej teraz w USA) chodzić na sesje, z których wiem niezbyt wiele. Jestem z nich prawie zawsze zadowolony. Bo:
- dowiaduję się czegoś nowego,
- poszerzam swoją wiedzę ogólną,
- mogę spojrzeć na coś więcej niż tylko to czym się zajmuję na codzień (lub zajmowałem w moim wypadku)
- widzę trochę szerszą perspektywę rozwiązań (a nie tylko produktów)
Staram się też chodzić na sesje o poziomie 200 i 300. Przestałem się bać tych y poziomem 200.
Owszem jak pójdziecie na sesje 200 z tematu w którym jesteście specem, to na bank wyjdziecie niezadowoleni. Ale pójdźcie na sesję 200 z tematu Wam mało lub całkiem nieznanego. Zobaczycie różnicę.
Sesje a inne “ważne” rzeczy
Też łapałem się nie raz na tym, że na sesji odpalałem laptopa, czy wychodziłem z niej wcześniej – bo ciągle miałem przeczucie, że może przyszedł ważny mail, może coś się dzieje.
A przez to albo traciłem kontekst na sesji, albo po prostu traciłem całą sesję. A przecież idę na konferencję po to, żeby być skoncentrowanym, chłonąć wiedzę, zadać ciekawe pytania, wziąć udział w dyskusji.
Po to są konferencję. Bo inaczej czym różniłby się od obejrzenia webcastu czy przeczytania książki?
Przerwy
To jest coś co faktycznie mnie trochę boli na wszystkich konferencjach. Czyli to, że przerwy są relatywnie krótkie. W przerwach zawsze chciałoby się: zjeść, odpocząć, obejrzeć co jest poza sesjami, spotkać się ze znajomymi, podpytać o coś prelegenta.
I zawsze tego czasu jest za mało. Zawsze. Trochę ponaciskałem w tym roku na dziewczyny odpowiedzialne za ułożenie godzin MTS i udało się wydłużyć trochę przerwy. Wiem, że nadal będzie to mało, ale może choć trochę da Wam oddechu.
Wykorzystajcie dobrze przerwy. Jak? O tym pisał Grzesiek.
Jedzenie
Chyba nie chcielibyście wiedzieć co jest największym kosztem całego MTS? I jak to się ma do kosztów rzeczy “dodatkowych”: prelegentów, laboratoriów, strefy ATE – czyli klu tej konferencji.
Powiem tyle, że ja byłem mega zaskoczony. Ale widzę po prostu, że w PKiN (i Polsce ogólnie) chyba pewnych rzeczy nie przeskoczymy. O wielu aspektach pisał Grzesiek.
Ja dodam tylko tyle, że w tym roku znowu spróbujemy poprawić pewne rzeczy w tym zakresie. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
Bo nadal w ankietach widzę więcej uwag dotyczących jedzenia niż tego co ja czy prelegenci powinniśmy poprawić jeśli chodzi o merytorykę czy inne ważne aspekty.
A co tam na MTS?
No ale pewnie i tak wszyscy czekają na najważniejsze rzeczy – czyli tematy i prelegentów. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z tego co udało nam się dobrać dla Was w tym roku.
Nie wszystko jeszcze mam zamknięte, ale około 95-97% całości jest gotowe.
W ostatnich dniach również lista prelegentów mocno się wydłużyła. Zobaczyć też możecie już kilku prelegentów spoza Microsoft. Jeszcze kilku ich przybędzie w przyszłym tygodniu.
A po moim powrocie siadam od razu do zbudowania harmonogramu sesji. Większość tematów sesji również jest już gotowa.
Jedną rzecz, którą jeszcze chciałem dodać, o której źle napisał Grzesiek, ale tylko dlatego, że myślał, że będzie tak jak w zeszłym roku.
Chodzi o tłumaczenie obcojęzycznych sesji (a będzie ich całkiem sporo). W zeszłym roku dostępne było takie tłumaczenie. Przy rejestracji trzeba było zaznaczyć odpowiednią opcję (zrobiło to około 6% wszystkich ludzi), a na miejscu odebrać zestaw do tłumaczenia. Okazało się jednak, że wykorzystanie tych zestawów było znikome (około 1.5%). Postanowiliśmy więc, że w tym roku nie będziemy zapewniać tłumaczenia sesji obcojęzycznych.
I to tyle, jeśli chodzi o MTS. Na pewno będę miał dla Was więcej informacji jak tylko wrócę z urlopu i przygotuję harmonogram.
Do usłyszenia więc!